Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17
|
18
|
19
|
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Najnowsze wpisy, strona 81
Dzień 14 lipca stanie się dniem sądnym. Praca... hm, by te trzy lata nie poszły na marne. Pisałam, zdawałam, zaliczałam – i wszystko po co? By teraz zostawić to wszystko? No way. Obronię.
Szkoda tylko, że w mojej szkole wszystko to się dzieje w tak idiotycznym systemie – no ale cóż, to nie wielkie miasto, to nie wielka uczelnia. Tam się to jakoś odbywa zupełnie w innym systemie niż u nas – no ale trudno, bywa. Mam nadzieję, że pójdzie mi wszystko dobrze – nie mogę zawieść. I siebie i kilku innych osób, które we mnie wierzą. Na szczęście nie odczuwam żadnej presji z ich strony – niemniej jednak nie chcę, by poczuli się rozczarowani – oczywiście nie okazali by mi tego, ale jednak...
Nawiasem mówiąc teraz powinnam siedzieć, czytać i zapamiętywać kolejne strony – jak widać nie czynię tego, tylko jednym okiem zerkam na film w zminimalizowanym oknie AllPlayera, piszę notkę, jednocześnie kilka maili i dyskutuje ze znajomą na gadu-gadu. I niech ktoś powie, że nie spędzam czasu produktywnie :)
Mimo wszystko ja się tak nie czuję. Ale koszulka z takim nadrukiem niewątpliwie mi się przyda ;)
Zaczynam rozmawiać z książkami. To nie jest zdrowy objaw. Dotychczas rozmawiałam tylko z komputerem, aczkolwiek sporadycznie - tylko w chwilach, kiedy się zawieszał i rozmowa ta była ograniczona do kilku przekleństw i gróźb kierowanych pod jego adresem. Dziwne, że nigdy się nie przestraszył i od czasu do czasu zawiesza się nadal.
Moje konwersacje z książkami mają nieco inny wymiar. Mianowicie powtarzam im rzeczy, o których dowiedziałam się wertując ich – z lekka już pożółkłe - strony. Zdaję sobie sprawę, że jest to działanie bezsensowne - przecież one (książki rzecz jasna) wiedzą o sprawach o których traktują zdecydowanie więcej niż ja. Chyba czas zaprzestać tych praktyk.
A tymczasem wciąż słucham sobie arcyambitnego kawałka filmowego:
Dulock wita was w tym cudownym dniu
kilku zasad się nauczycie tu
spokój, ład, dobry ton, wszechobecny bon-ton
w Dulock tego trzymaj się
miły bądź, słowo dasz, glansuj but wytrzyj... twarz
Dulock chce gościć was
wstąpcie jeśli macie czas.(Tak, to wielogodzinne wpatrywanie się w te zapisane drobniutkimi literkami stronniczki rzuciło mi się na mózg. Jak widać, zdradzam ostatnio objawy lekkiej choroby psychicznej - jak co pół roku. Przejdzie mi :))
Czego pragnę w tej chwili, kilka minut przed godziną drugą, najbardziej? To proste.
Teraz zasnąć, a potem obudzić się u jego boku. Czuć jego bliskość. I to nie jest marzenie tylko na tą chwilę - wciąż jest, nieustannie. Przecież z Nim związana jest każda myśl, zawsze. A im bardziej to wszystko realniejsze, to codzienne zasypianie i budzenie się razem... tym częściej, tym intensywniej myślę na ten temat. Marzenia staną się rzeczywistością, przecież to najwspanialsze, co mogło się mi, nam przydarzyć. Właśnie tak o tym myślę. I wiem, że nie tylko ja. To też jest wspaniałe.