Tjaaa...
18 czerwca 2003, 22:02
Moje konwersacje z książkami mają nieco inny wymiar. Mianowicie powtarzam im rzeczy, o których dowiedziałam się wertując ich – z lekka już pożółkłe - strony. Zdaję sobie sprawę, że jest to działanie bezsensowne - przecież one (książki rzecz jasna) wiedzą o sprawach o których traktują zdecydowanie więcej niż ja. Chyba czas zaprzestać tych praktyk.
A tymczasem wciąż słucham sobie arcyambitnego kawałka filmowego:
Dulock wita was w tym cudownym dniu
kilku zasad się nauczycie tu
spokój, ład, dobry ton, wszechobecny bon-ton
w Dulock tego trzymaj się
miły bądź, słowo dasz, glansuj but wytrzyj... twarz
Dulock chce gościć was
wstąpcie jeśli macie czas.(Tak, to wielogodzinne wpatrywanie się w te zapisane drobniutkimi literkami stronniczki rzuciło mi się na mózg. Jak widać, zdradzam ostatnio objawy lekkiej choroby psychicznej - jak co pół roku. Przejdzie mi :))
Dodaj komentarz