Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18
|
19
|
20 |
21
|
22
|
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
Najnowsze wpisy, strona 60
Sprawa S. niestety nie została załatwiona pozytywnie. Teraz już wolno mi napisać (wcześniej wolałam jednak nie pisać, w ramach "nie zapeszania"), chodziło - jak łatwo się domyślić - o lepiej płatną pracę. Co prawda to, co obecnie robi złe nie jest i zawsze jakieś pieniądze z tego są... ale chciał spróbować też czegoś nieco innego. Nie udało się.
W domu z tego powodu niewesoło. S. trochę rozdrażniony, ale jak wiadomo każda kobieta wie, co zrobić, by uspokoić swojego faceta. I to właśnie za chwilę mam zamiar uczynić.
Przyjemnej nocy życzę.
Czyżby jesienna depresja? Moja ulubiona pora roku tak mi się odwdzięcza za kilkunastoletnie (w zasadzie kilkudziesięcioletnie już, ale jakoś tak wiekowo to brzmi) uwielbienie. I nawet pisać mi się nie chce, co już samo w sobie jest rzeczą dość nietypową - dwie rzeczy, które najbardziej lubię robić to pisanie i mówienie, niekoniecznie w tej kolejności. A teraz mi się nie chce. W zasadzie to nie chce mi się nic.
Taki sobie wieczorek. Czekam na S., trzymam kciuki za pozytywne załatwienie jego sprawy, oglądam jakieś stare klipy Sentenced nucąc sobie pod nosem (kompletnie nie znając tekstów, więc efekt jest delikatnie mówiąc komiczny), popijam herbatę z wielką ilością cytryny... i jak widać produkuję takie właśnie nudne notki na bloga. Chyba jestem następna do odstrzału.
Nie cierpię, nie znoszę tego, że ktoś zmusza mnie do podejmowania decyzji, które według tej osoby są jedynymi słusznymi posunięciami w danej sytuacji. I tego, iż ktoś uważa, że lepiej ode mnie samej wie, co będzie dla mnie najlepsze.
Także (a może przede wszystkim) tego, że ma się do mnie żal o coś, na co w zasadzie nie mam wpływu.
Nadal nie jest dobrze. Chciałabym, żeby S. już wrócił. To moje prywatne antidotum na problemy wszelakie.
Obudziłam się dzisiaj przed południem z mocnym postanowieniem, że dzisiaj będę miała dobry dzień.
I po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że najlepszym planem jest brak planów.
Źle mi.