Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21
|
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
Archiwum 21 października 2003
Czyżby jesienna depresja? Moja ulubiona pora roku tak mi się odwdzięcza za kilkunastoletnie (w zasadzie kilkudziesięcioletnie już, ale jakoś tak wiekowo to brzmi) uwielbienie. I nawet pisać mi się nie chce, co już samo w sobie jest rzeczą dość nietypową - dwie rzeczy, które najbardziej lubię robić to pisanie i mówienie, niekoniecznie w tej kolejności. A teraz mi się nie chce. W zasadzie to nie chce mi się nic.
Taki sobie wieczorek. Czekam na S., trzymam kciuki za pozytywne załatwienie jego sprawy, oglądam jakieś stare klipy Sentenced nucąc sobie pod nosem (kompletnie nie znając tekstów, więc efekt jest delikatnie mówiąc komiczny), popijam herbatę z wielką ilością cytryny... i jak widać produkuję takie właśnie nudne notki na bloga. Chyba jestem następna do odstrzału.