Najnowsze wpisy, strona 48


Dzieła zebrane
Autor: naamah
20 grudnia 2003, 19:45

1. "Notki: hmm... część opowiada o życiu....nie są ciekawe"
2. "Ocena notek: Niezbyt ciekawe! Mało interesujące!! Nadają się na kołysanki!!"
3. "Notki: Rownie ciekawe jak sam blog, nie są nudne i pokemioniaste, tylko bardzo przemyslane i to sie ceni."
4. "Notki - to chyba najmocniejszy punkt tego bloga. Notki są bardzo fajne, przyjemnie się je czyta, od razu odczuwa się jakąś więź emocjonalną z autorką... Odejmuję jednak pół punkta, gdyż jest to moja pierwsza ocena i nie wiem, jak wyglądają notki idealne:)"
5. "notki: Kolejny blog na którym opisywane są kolejne dni. Udało mi się wprawdzie natrafić na jedną złota myśl,ale to kompletny przypadek. Jako że jest to osba starsza ode mnie oszczędzę dalszy komentarzy"
6. "Notki: Nie są złe, długie i ładnie pisane. Przejrzyste. Niektóre tematy są pisane po angielsk8u, co dla czytelników nie znających tego języka było by problemem."
7. "szablonik ladny...taki mroczyny...ale podoba mi sie...notki bardzo ciekawe i az sie same czytaja ..."
8. "W sumie nic nadzwyczajnego - zadnych bledow, sa polskie znaki dla wybrednych, ale wczytywac sie nie ma wlasciwie w co. Nic szkodliwego."
Jak ja to lubię...

A to zdaje się o moim życiu
Autor: naamah
19 grudnia 2003, 13:33
Nuda. Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana, dialogi - niedobre, bardzo niedobre dialogi są. Proszę pana. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje.
Stone cold crazy
Autor: naamah
18 grudnia 2003, 21:04
Zimno mi. Ale podkręcanie kaloryfera nic nie pomoże - zimno mi wewnątrz. Nagle i niespodziewanie. Zamarzłam na chwilę. I chcę już odtajać.
A poza tym chcę, by było już po świętach. Da się zrobić?
Proszę?
Fragile little thing
Autor: naamah
17 grudnia 2003, 16:33
Oczywiście zasnąć nie mogłam. Może nie ze strachu... myślałam. No tak, to też mi się czasem zdarza. Rzadko bo rzadko, ale jednak. Zastanawiałam się, jak to będzie (ale nie przychodziło mi do głowy nic poza "jakoś"), co zrobię (no przecież się nie załamię, bądź co bądź to nie jest najstraszniejsze, co mogłoby się przydarzyć), jak o tym powiem rodzinie (tu wiele pomysłów, każda gorszy od poprzedniego) - zakładając oczywiście, że ujrzę dwie kreski zamiast tej upragnionej jednej. W przypływie czarnego humoru zainscenizowałam nawet scenkę "informującą". Miejsce i czas akcji: rodzinny dom S. podczas kolacji wigilijnej. Skutek: kilka stanów przedzawałowych w gronie. W pewnym sensie mogłoby być ciekawie.
Ale nie będzie. Pytania w teście nie były trudne – zdecydowanie trudniejsze było powstrzymanie się od ciągłego podnoszenia (a przecież ma leżeć nieruchomo przez kilka minut) i oglądania go z każdej strony. "Odczekaj cierpliwie"? Autorzy ulotki raczą żartować, to przecież prawie niewykonalne. Ale jakoś mi się udało, mimo, iż robiłam to pierwszy raz w życiu. To chyba oznacza, że jestem zdolna. Mniejsza o to. Tak czy inaczej kreskę mam jedną. Chyba go sobie zachowam na pamiątkę.
(tak, wiem, za kilka dni trzeba go powtórzyć dla pewności... ale stresu już nie ma – podziałało na mnie to obiecane 99% pewności)
Wszystko pięknie i ładnie, ale gdzie jest mój comiesięczny sprawca bólów brzucha? Nie żebym za nim tak tęskniła... tyle tylko, że jego brak był sprawcą całego tego zamieszania, więc miło byłoby, gdyby mnie już nawiedził.
Ale obecnie najbardziej irytuje mnie S., który uparcie powtarza: "ale w sumie fajnie by było, prawda?". Nie, nie byłoby fajnie. I koniec dyskusji. Do następnego razu jak sądzę.