19 kwietnia 2003, 00:09
(...)
I gdyby nie wiara, że istnieją czyjeś usta i dłonie. Że są słowa, co nie ranią i ludzie, którzy nie odchodzą..."
Ludzie, którzy nie odchodzą... Jest w moim życiu taka osoba. Nie odchodzi, mimo, że aktualnie jest daleko - ale przecież nie może być teraz tutaj. To nie od niego zależy - choć wiem, że gdyby tylko mógł, byłby blisko. Bliżej, niż ktokolwiek inny...
Jestem uzależniona od tego faceta, nie umiem już normalnie funkcjonować bez świadomości, że on gdzieś tam jest... no właśnie, gdzieś tam... daleko, za daleko...
Ale teraz to praktycznie nic nie znaczy. Bo już wkrótce... nie "jutro", bo przecież już jest jutro - zatem za kilka godzin... To takie proste.