Kalendarz 
                    
                        
                            | pn | wt | sr | cz | pt | so | nd | 
                        
                                                                                                                        | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 
                                                                                                                            | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 
                                                                                                                            | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 
                                                                                                                            | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 
                                                                                                                            | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 
                                                                                    
                    
                 
                                  
            
                                         
 
                Najnowsze wpisy, strona 9
        
    
        
                    
                
                
                    Z "wakacji" wróciłam już jakiś czas temu, mimo to na blogach jestem obecnie bardzo rzadkim gościem i do tego "milczącym". Odzwyczaiłam się od pisania. Składanie myśli słowa i słów w zdania nigdy nie było moją mocną stroną, ale zwykle jakoś się udawało. A teraz? Siedzę z drugim kubkiem parującej herbaty po lewej stronie (drugim, bo zawartość pierwszego została spłukana w toalecie... nie popełnijcie mojego błędu i nie dajcie się nabrać na kolorowe, kuszące reklamy ziołowo-owocowych herbatek Liptona!), kursor miga, a tekstu w edytorze od dłuższego czasu nie przybywa. Napisałam już CV (zamierzam bowiem zmienić pracę... chyba mogę o tym wspomnieć, bo mam nadzieję, że moja obecna szefowa tu nie zagląda) i e-mail do znajomej - a notki jak było, tak nie ma. 
Kiedyś było inaczej. Początki blogowania były, jak chyba u każdego, wyjątkowo płodnym okresem, podczas którego notki pojawiały się niemalże codziennie. Po jakimś czasie częstotliwość pisania zmalała, ostatnio wręcz zanikła. Standard?
Zwykle pisałam tutaj kiedy było mi źle i chciałam sobie coś poukładać. Teraz właśnie dobrze nie jest, ale również nie jestem w stanie o tym opowiedzieć. Jeszcze za wcześnie, by wyciągnąć jakieś wnioski. 
Dramatyzuję? Możliwe. Może nawet niepotrzebnie. Ale nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Jeszcze długo nie.                
                
             
                    
                
                
                    Czy nie dziwi cię 
mądra niedoskonałość 
przypadek starannie przygotowany 
czy nie zastanawia cię 
serce nieustanne 
samotność która o nic nie prosi i niczego nie obiecuje 
mrówka, co może przenieść 
wierzby gajowiec żółty i przebiśniegi 
miłość co pojawia się bez naszej wiedzy 
zielony malachit co barwi powietrze 
spojrzenie z nieoczekiwanej strony 
kropla mleka co na tle czarnym staje się niebieska 
łzy podobno osobiste a zawsze ogólne 
wiara starsza od najstarszych pojęć o Bogu 
niepokój dobroci 
opieka drzew 
przyjaźń zwierząt 
zwątpienie podjęte z ufnością 
radość głuchoniema 
prawda nareszcie prawdziwa nie posiekana na kawałki 
czy umiesz przestać pisać 
żeby zacząć czytać?                
                
             
                    
                
                
                    Od kilku dni Sebastian nie zwraca się do mnie inaczej niż "pani magister". 
Teraz wakacje. Należą mi się :)                
                
             
                    
                
                
                    S. - permanentnie wkurzony z związku z jakimiś zawirowaniami w firmie, w której pracuje - stał się kompletnie nie do zniesienia. Próbuję nie dać wyprowadzić się z równowagi, ale to nie jest łatwe. W rezultacie starcia zdarzają nam się coraz częściej. Chwilowo nie potrafimy ze sobą tak zwyczajnie porozmawiać i brakuje mi tego. Mam przy tym wrażenie, że już tylko mi zależy na tym, by było dobrze. 
* 
Impreza w akademiku - w roli osoby towarzyszącej niezastąpiona M., tym razem snująca dramatyczną opowieść o tym, jak jedna z bohaterek jej ulubionego serialu została zgwałcona podczas pobytu w akademiku właśnie. Choć temat wybitnie niewesoły, to ze śmiechem obiecujemy sobie wzajemną ochronę. 
* 
Ta sama impreza powoli się rozkręca, tymczasem ja wraz z nowopoznanym D. dyskutuję głównie na temat poezji, która - choć nigdy mnie jakoś szczególnie nie interesowała (chyba, że poezją nazwiemy teksty moich ulubionych utworów) - teraz fascynuje. Rozmówca trochę też. 
* 
Kolejne dni i kolejne rozmowy, teraz już praktycznie o wszystkim. Takie same marzenia, podobne plany na przyszłość. Znamy się zaledwie kilka dni, a tak dobrze czujemy się we własnym towarzystwie. Po prostu bratnia dusza. 
* 
M. rzuca we mnie miesięcznikiem z artykułem na temat tzw. "zdrady emocjonalnej". 
--- 
Chciałabym umieć to wszystko sobie poukładać. Przywrócić właściwe proporcje i priorytety. Bo to "carpe diem" to jednak przereklamowane jest.