Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04
|
05 |
06 |
07
|
08 |
09
|
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
Najnowsze wpisy, strona 21
- Był pan pewien, że przyjdę?
- Tak.
- A wie pan, dlaczego przyszłam? To proste. Nie mogłabym się w panu zakochać...
- Nie chcesz się zakochać?
- W panu?
- W ogóle.
- Raczej nie.
- Zasady?
- Po co sobie komplikować życie.
- Przecież samo się komplikuje.
- Więc po co dodawać nowe?
Wrzesień rozpoczął się nader interesująco, jak zwykle zresztą. Taka mała tradycja. Dnia pierwszego obudziłam się wczesnym rankiem, ze zdziwieniem stwierdzając, że nie znajduję się we własnym mieszkaniu, a w moje włosy wplątana jest jakaś szponiasta dłoń. Kilka minut zastanawiałam się, dlaczego budzę się w cudzym łóżku z kompletną pustką w głowie - krótko mówiąc klimat "gdzie ja jestem, co ja tu w ogóle robię?!". Po chwili jednak zorientowałam się, że ręka należy do mojej fantastycznej M., szczęśliwie będącej również właścicielką łoża, w którym przyszło mi spędzić noc. Szybkie budzenie wyżej wymienionej i wspólne dochodzenie: co, dlaczego i jak intensywnie działo się poprzedniego wieczoru. Zaawansowany mechanizm wzajemnego tłumaczenia się. Tak, dobrze się bawiłyśmy. Nie, nie przegięłyśmy w żadną ze stron.
Czy zasada "jaki Nowy Rok, taki cały rok" odnosi się także do pierwszego dnia miesiąca? Bo to znaczyłoby, że każdy wrześniowy poranek będę witała w nie-swoim łóżku... świetnie. Już nie mogę się doczekać, gdzie obudzę się jutro.
---
Czasem czuję się przy nim tak strasznie dorosła. Oczywiście nie wtedy, kiedy w kuchni stara się tańczyć pokraczny breakdance czy po wyjściu z kina naśladuje spidermana. A chwilę później, zupełnie nie wiadomo skąd czasopismo "Murator" plus proste pytanie "chciałabyś mieć taki dom?". I nagle jest całkiem poważnie i tak "dorośle". Nie tak jak wtedy, kiedy wczesnym rankiem, idąc główną ulicą mojego miasteczka, wyśpiewywaliśmy wspólnie ja mam nabitą faję, w głowie mam cygański zajeb na przemian z wielokrotnie powtarzanym ile Ty chcesz za te szklankę?. Ale i tak czuję się dobrze. Na wszystko widocznie przychodzi pora. Okazuje się, że można dojrzeć do pewnych rzeczy i coś, co kiedyś było wręcz niewyobrażalne, teraz jest czymś całkiem normalnym... ba, wręcz pożądanym. Proza życia. Ale niech tak zostanie jak najdłużej.
Letnią dezercję z miejsca zbrodni zakończyć czas. "Stancja" jednak nie przypadła mi do gustu. Ponoć miejsce się nie liczy, ale jednak. Sentyment? Pewnie tak. Wyjątkowo mocny jak widać.
A zresztą czy miało to jakiś większy sens? Google najwyraźniej mnie nie lubi, skoro robi mi coś takiego ;). Wyjątkowo okrutna wyszukiwarka.
Fanfary i baloniki wypełnione konfetti. Wróciłam do siebie.