Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12
|
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Archiwum 12 stycznia 2005
Źle się dzieje w państwie duńskim. Przypuszczam, że wszystkim moim ostatnim niepowodzeniom winne są te cholerne anomalie pogodowe. Bo kto to widział, by w styczniu nie było mrozu, śniegu... by nie można było z gracją wyłożyć się na oblodzonych schodach (mocno nadwerężając tą część ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę) bądź zjechać z górki na sankach pożyczonych od osiedlowej dzieciarni. Nie do tego jestem przyzwyczajona. Cóż, tradycjonalistka ze mnie.
Tak, piękną wiosnę mamy tej zimy.