16 marca 2004, 22:31
Oczywiście to nie jest jakieś moje postanowienie, jakaś obietnica dana samej sobie, nie... bo przecież nigdy nie wiadomo, co się stanie, co wydarzy, co będzie i jak będzie. To wszystko ma ten urok nieprzewidywalności - ale moje nastawienie jest teraz dokładnie takie. Co nie znaczy jednak, że nie może się zmienić.
I mogłabym się tylko zastanawiać dlaczego stało się tak, jak się stało, w którym miejscu popełniłam błąd... mam wyraźną tendencję do obwiniania się za rzeczy, których niepowodzenie nie zależało tylko i wyłącznie ode mnie - ale nie. Ogólnie rzecz biorąc teraz moje nastawienie najbliższe jest stwierdzeniu "co ma być, to będzie". I tyle. But it seems like it's going wrong again
and it feels like it's going wrong again...