Archiwum 10 lutego 2004


It can't be now that life is gone
Autor: naamah
10 lutego 2004, 00:47
Dobra organizacja, uśmiech dla osób postronnych i jak zwykle na styl amerykański: "co słychać? jest świetnie!". A w środku mała przestraszona dziewczynka, pytająca żałośnie "co ja mam teraz ze sobą zrobić?".
Bo coś zrobić trzeba. Coś zmienić. Wysłać smsa na casting "Baru", zamieścić ogłoszenie we wszystkich możliwych serwisach randkowych, kokietować nawet osobnika, który dzisiaj zapukał do mych drzwi z pytaniem "czy zauważyła pani tutaj jakieś insekty?" (nie, prócz nieletnich popalających trawę pod zsypem, żadnych)... warto? Nie warto. To wcale nie poprawia nastroju, wręcz przeciwnie.
Walczyć? Tak. Na pewno. Ale by walczyć, trzeba znaleźć w sobie siłę. A tego na razie mi brakuje. A on wcale nie pomaga mi - pełnymi troski i autentycznego (przynajmniej takie sprawia wrażenie) żalu - telefonami i smsami z cyklu "jak się czujesz?". A jak mogę się czuć?