21 stycznia 2004, 21:21
(przerwa na reklamy: nie wiedziałam, że jest batonik nazywający się tak jak mój młodszy brat - świat się kończy)
W każdym bądź razie teraz mam spokój... aż do poniedziałku. Wtedy wszystko zacznie się od nowa: wybitna niechęć do nauki, a następnie wznoszenie modłów o zesłanie olśnienia. Nieodłącznym elementem całego rytuału jest mantra: "jeżeli tylko zdam, do następnego zacznę się solidnie i odpowiednio wcześnie przygotowywać" - oczywiście od zawsze pozostające jedynie w sferze niedotrzymanych obietnic.
Tymczasem S. obiecał mi w nagrodę za dobrze napisany (co niestety nie równa się "zdany", wyniki dopiero w poniedziałek - ale bądźmy dobrej myśli) egzamin noc z moimi ulubionymi filmami. Już nie mogę się doczekać.