17 listopada 2003, 20:54
Ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że już jest dobrze. Prawda jest taka, że na razie wszystko bardzo powoli wraca do normy. Rozmawiamy już całkiem spokojnie, swobodnie... więcej nie poruszając tego tematu. Chociaż przyznam szczerze, czasem mam niesamowitą ochotę rzucić jakiś ironiczny tekst odnośnie... ale powstrzymuję się, bo to przecież do niczego nie prowadzi. Ten rozdział uznaliśmy za skończony – przynajmniej postaramy się, by tak było.
Ktoś patrząc na to z boku, nie znając sytuacji mógłby pomyśleć, że to zwykły banał. Taka scena z taniego filmu, który i tak skończy się happy endem. Pewnie też bym tak myślała – gdyby nie dotyczyło to bezpośrednio mojej osoby. I osoby, która jest dla mnie ważniejsza niż ktokolwiek inny.