06 października 2003, 19:54
Po tym przymusowym "okienku" - prawie pięć godzin wykładu z jedną 10 minutową przerwą (czy to nie jest wbrew jakimś przepisom? przecież to nieludzkie...) to stanowczo za dużo jak na mnie. Tym bardziej, że jest dopiero początek października... jeszcze nie zdążyłam się przyzwyczaić.
W dalszym ciągu pada jedynie rankiem. To w zasadzie praktyczne - zimne krople dookoła skutecznie odpędzają resztki snu i wbrew pozorom dodają energii. Gdyby jeszcze nie ten przenikliwy chłód, byłoby całkiem nieźle.
S. znów zamierza bić rekord świata pod tytułem "kto dłużej wytrzyma obrażony?". Wyjątkowo nie zamierzam mu przeszkadzać.
I gdzie do cholery wcięło mi "Judgement"? Uczciwego znalazcę...