Archiwum 15 września 2003


You shock me to the core...
Autor: naamah
15 września 2003, 22:03
Ależ nie, wcale się nie pokłóciliśmy. Skądże znowu. Że co, że to tak wygląda? To pozory. To ostentacyjne milczenie, albo wręcz przeciwnie - wyjątkowo ugrzeczniony sposób komunikowania się ograniczony do niezbędnego minimum (jak tak dalej pójdzie, wkrótce będziemy się do siebie zwracać na "pan/pani") to tylko wyrafinowana odmiana flirtu... a to, że mam ochotę rzucić czymś ciężkim w jego kierunku to tylko oznaka przywiązania. Wszystko jest w jak najlepszym porządku
Przecież o taką głupotę, jak cieplejsze, naturalnie nic nie znaczące spojrzenie w kierunku (o zgrozo!) innego faceta nie sposób się pokłócić. Jak napisałam, to nic nie znaczy. A już na pewno nie to, że Ten Jedyny przestał być choćby na chwilę w centrum uwagi. Zdecydowanie nie ma powodów do robienia z tego takiego małego dramatu. Jednak najwidoczniej szanowny pan Sebastian uważa inaczej. Czy to już jest różnica w postrzeganiu świata? Nie sądzę.
Zdarza się. Nawet "najlepszym".
We're like crystal, it's not easy
with your love, you could feed me
every man, and every woman
needs someone, so keep it coming...