Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23
|
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum 23 lipca 2003
Czekam, czekam cierpliwie. Planowany przyjazd pociągu 17:48 – jeszcze godzina. Polskie Koleje Państwowe zaczynają działać mi na nerwy, chociaż ich wina w tym żadna.
"Ani różnica wieku, ani różnica poglądów, nic w ogóle nie może być przyczyna zerwania wielkiej miłość... nic prócz jej braku..." (M. Dąbrowska)
Nie lubię siebie w tym stanie. Tyle do poprzedniej notki. Początkowo miałam zamiar ją skasować, ale... niech zostanie. To też ja. Niestety.
Ale jako że popadanie ze skrajności w skrajność jest u mnie na porządku dziennym, to teraz jest zupełnie inaczej - pokusiłabym się nawet o określenie tego stanu słowem "dobry". Banalne. Jest dobrze. Bo to już jutro (w zasadzie dziś). Bo to jeszcze tylko kilka godzin. Bo będę mogła się przytulić tak mocno. Bo usłyszę, że będzie dobrze.
Na tvn-ie trwają "Rozmowy w toku" - czy odległość, rozłąka źle wpływa na związek. No proszę, temat na czasie. Z ciekawości zerknę.
"How I needed you
How I grieve now you're gone
In my dreams I see you
I awake so alone…"