While you're miles away, miles away, miles...


Autor: naamah
23 lipca 2003, 01:41
Nie lubię siebie w tym stanie. Tyle do poprzedniej notki. Początkowo miałam zamiar ją skasować, ale... niech zostanie. To też ja. Niestety.
Ale jako że popadanie ze skrajności w skrajność jest u mnie na porządku dziennym, to teraz jest zupełnie inaczej - pokusiłabym się nawet o określenie tego stanu słowem "dobry". Banalne. Jest dobrze. Bo to już jutro (w zasadzie dziś). Bo to jeszcze tylko kilka godzin. Bo będę mogła się przytulić tak mocno. Bo usłyszę, że będzie dobrze.
Na tvn-ie trwają "Rozmowy w toku" - czy odległość, rozłąka źle wpływa na związek. No proszę, temat na czasie. Z ciekawości zerknę.
"How I needed you
How I grieve now you're gone
In my dreams I see you
I awake so alone…"
23 lipca 2003
tragedią miłości nie jest ani odległość, ani rozłąka ale tylko obojętność...
women
23 lipca 2003
ech... już pewnie jesteście ze sobą...
niezapomnianych chwil Wam życzę...
m-s-prince
23 lipca 2003
WINGER - miles away
m-s-prince
23 lipca 2003
tez miewam takie stany... dziwne (?) Własnie w takim jestem... poczatkowo myslalam, że to objaw jakiej choroby psychicznej (?) ale teraz wiem, że to jest KOCHANIE
BanShee
23 lipca 2003
gdzieś słyszałam takie coś: rozłąka dla miłości jest jak podmuch dla ognia, silny roznieci, słaby ugasi...
23 lipca 2003
Przytulamy sie już pewnie. Pozdrawiam.
zmieniona...
23 lipca 2003
kazdy z nas do kogos lub czegos teskni...ciesz sie ze ten dzien w koncu nadszedl i nie mysl poki co o tesknocie..nie pozostaje mi nic innego jak zyczyc Ci udanego dnia!

Dodaj komentarz