20 lipca 2003, 20:34
Tymczasem wsłuchuję się w wydzierającego się Trenta Reznora, w pośpiechu dopijam herbatę i krzywię się na dźwięk słów dobiegających z telewizora. Że też znów musieli mi zepsuć humor. 6 września, Warszawa, Torwar - nie wiem, czy się zdecyduję. A jeśli nie, to nie wiem, jak (i czy w ogóle) to przeboleję. Dlaczego wrzesień? Dlaczego nie sierpień, albo nie październik? Idiotyczne dylematy. R-s tam będzie - już jakiś czas temu kupiła bilety i teraz nie mówi o niczym innym.
Na dodatek Castle Party. Oczywiście nie obejdzie się bez potępieńczych wokali pań z kapelek typu Artrosis... Ale XIII Stoleti i Closterkeller brzmią zachęcająco. Pożyjemy zobaczymy.
Muszę przestać oglądać telewizję. Za dużo dołujących wieści. Ale special czy jak to się zwie z panem Rojkiem i resztą przykuł moją uwagę skutecznie i na długo – na przepisowe pół godziny... i zanosi się na dłużej.
Szybkość transferu danych jest w chwili obecnej wprost zastraszająca. Już nawet nie mam ochoty na dalsze pisanie, lepiej pójdę i obejrzę romantyczną komedię kompletnie-nie-w-moim-stylu. Nawet ja od czasu do czasu potrzebuję czegoś takiego.