25 maja 2003, 20:24
Tylko ja, ulubiona muzyka, ulubione lektury... bez problemów, bez zmartwień, można się wyłączyć na jakiś czas. Taka odskocznia od codzienności. Każdy tego potrzebuje, ja nie jestem wyjątkiem. Co jakiś czas mi tego po prostu trzeba... i nie zamierzam z tym walczyć, wtedy zapominam o obowiązkowości. I jest mi dobrze. A potem bezproblemowo powracam do codziennego życia - do następnego razu.
Właśnie na vivie tysięczna powtórka koncertu Placebo. Wspaniale. To jedno z nielicznych telewizyjnych widowisk, które nigdy mi się nie znudzi - zarówno muzycznie, jak i wizualnie - zatem uciekam sprzed komputera i idę oddawać się marzeniom przy muzyce sączącej się z telewizyjnych głośników. Do miłego.