Archiwum 12 kwietnia 2003


Rozsypane gałązki...
Autor: naamah
12 kwietnia 2003, 11:33
”Moje ja rozdwoiło się na chwilę. Stara to rzecz i naturalna, w takich przypadkach jesteśmy z nagła jakby widzami w teatrze, a i przecież zarazem aktorami tam, w dali na scenie. Role zaś, które gramy składają się z tego, cośmy kiedyś czytali i słyszeli, i na co skrycie mieliśmy nadzieję. Tak, nadzieja jest straszliwym poetą! Wyobrażamy sobie rozmowy, w które wierzymy, żeśmy je kiedyś przeżyli, widzimy, że robimy wszystko, aby świat zewnętrzny stał się nieistotny, a nasze otoczenie zakrzepło w innych złudnych formach. Nawet zdania, które rodzą się w naszych umysłach nie są takie same jak zwykle; są one poowijane we frazy i uwagi towarzyszące, jak w noweli...
Dziwna rzecz, to ja rozpada się niekiedy niczym wiązka gałązek, którą rozwiązujemy ze sznurka...”