03 lipca 2004, 22:29
Na domiar złego adoruje mnie kolega mojego brata, co jest niebezpieczne, bo naprawdę bardzo miłe (a na pewno inne od zwyczajowych "podrywów" znajomych mojego braciszka). Tyle, że chłopię ma lat niespełna 19. Ale jest przy tym tak uroczy, że po prostu trudno się do niego nie uśmiechnąć. Bez obaw jednak, nie będę na tyle podła, by dawać chłopięciu jakieś niepotrzebne nadzieje na przyszłość. A poza tym sama mam dość podobnych historii (vide królewicz zamieniony w żabę) na najbliższe kilkanaście lat.
Chociaż... jeżeli jeszcze raz powie mi, że utopił się w moich oczach, to chyba się w nim zakocham. Platonicznie.
Nie ma to jak nieskomplikowane życie i mentalność różowej panienki. Cała ja.