26 lutego 2004, 19:24
Zacznijmy od tego, że torba jest wielka. W niczym nie przypomina małych fikuśnych torebeczek, na które zresztą mam alergię. A z racji tego, że jest duża - mieści się w niej również sporo. Klucze z misiem w sukience do mojego mieszkania; klucze ze świnką do mieszkania mamy; dokumenty (dowód, legitymacja studencka, karta biblioteczna); bilet miesięczny na wszystkie linie komunikacji miejskiej; dwa bilety ulgowe również KM; chusteczki higieniczne; opakowanie gripexu; plastry, trzy książki ("Poznawanie uczniów" Andrzeja Janowskiego, "Agresja u dzieci" Joanny Grochulskiej i "Stan podgorączkowy" Grażyny Bąkiewicz); nieco ponad 6 zł (przeciętna kwota, którą zwykle mam przy sobie); gumy orbit; awizo z zawiadomieniem o liście poleconym (miałam odebrać, rzeczywiście); zeszyt formatu A4 z notatkami; cztery długopisy, wszystkie dogorywające; pomadki ochronne chapstick w liczbie dwóch (truskawkowa i moja ulubiona miętowa); tampony ob comfort; pilnik do paznokci; telefon komórkowy sagem (przesiadka z wiekowego siemensa na nowszą zabaweczkę, jeszcze się nie przyzwyczaiłam); ulotka ery zabrana rano spod drzwi; próbka kremu z jakiegoś czasopisma; nescafe 3 w 1 z mlekiem i cukrem.
Update: zawartość torby jaka jest, każdy widzi - jakość słaba, ale to już nie moja wina.