08 października 2003, 21:05
Z pytań retorycznych: czy stanie się coś strasznego, gdy jutro oleję wykład pani doktor M. i w czasie jego trwania udam się... gdziekolwiek, byleby to nie były mury mojej uczelni? To wszystko oczywiście w trosce o dobre samopoczucie wykładającej – nie wiem, czy zachwyciłaby ją studentka siedząca ze zbolałą miną przez kilka godzin i co jakiś czas ziewająca ostentacyjnie. Obiecuję, że nie spędzę powstałego czasu wolnego w sposób bezproduktywny, zajmę się czymś naprawdę pożytecznym. Np. debatami na temat wyboru jak najlepszej nowej obroży dla mojego psiaka.
Update notki, 21:09 No proszę... narzekałam, że nic się nie dzieje i chciałabym, by się coś zdarzyło... życzenie spełniło się szybciej, niż przypuszczałam. Bowiem weekend zapowiada się groźnie - już w piątek wyjeżdżamy do miejscowości z której pochodzi S. na rodzinną imprezę z cyklu tych oficjalnych. Już się boję.