Z serii...
27 maja 2003, 21:40
Kocham: wciąż, od ponad roku, niezmiennie – tego samego wariata.
Na horyzoncie: pan „od wuefistów”, któremu już kiedyś poświęciłam fragment notki. Uparty. Niech mnie lepiej nie zmusza, bym zastosowała "specjalne" środki ;)
Z serii muzycznie:
Now play: The Cure “Maybe someday” (chyba jako aluzja do mojeg podejścia do przedsesyjnej nauki...)
Z serii przedsesyjnie:
Łączna ilość stron, z którymi muszę się koniecznie zapoznać: 752 (wliczając notatki).
Ilość działań pod hasłem "muszę się przemóc i w końcu do tego zajrzeć": 4.
Ilość wypitych kaw: dwie (teraz ręce mi się trzęsą, bo nieprzyzwyczajona jestem... kawa tylko i wyłącznie przed ważniejszymi egzaminami).
Ilość roztworu plusssza IQ czy jak to sie zwie: hektolitry. Nawet pomimo tego, że w smaku jest wstrętny, a źrenice mam po tym jak spodki - dobrze mi działa na podświadomość ;)
Minuty spędzone na marudzeniu, że jestem głupia i nic nie umiem: około 40.
Łączna ilość minut spędzonych na gapieniu się w okno: 60.
Co umiem: nic.
Z kącika netowego podróżnika:
Heh, idę poczytać... blogi :) A nuż się coś ciekawego trafi ;) Do zobaczenia.
Dodaj komentarz