Wraz z M. załatwiłyśmy już wszystko, co miałyśmy załatwić, obdzwoniłyśmy rodziny z życzeniami i już wkrótce zaszyjemy się w głuszy, gdzie jedyną osobą posiadającą telefon w domu jest zacna instytucja sołtysem zwana. Na szczęście dzięki współczesnej technice nie będziemy zdane na jego łaskę lub niełaskę, telefony komórkowe bezpiecznie schowane w plecakach zawsze mogą się przydać. Będzie wesoło. A w razie gdyby nam się jednak niezbyt spodobało, zawsze możemy wrócić wcześniej. Ale wątpię. Takie wypady po prostu nie mogą się nie podobać. Tym bardziej, że M. przepowiedziała, że już pierwszego wieczoru zaprosimy przypadkowo spotkanych osobników na kolację, w celu integracji z mieszkańcami. Może się więc zdarzyć, że nie będziemy miały ochoty wracać. Ale bez obaw – w takim wypadku zadbam o w miarę stały dostęp do internetu, by na bieżąco dzielić się swoimi przeżyciami i niekoniecznie mądrymi wnioskami. W końcu to uzależnienie zobowiązuje.
***
A teraz... tak, zdaje się to jest odpowiedni moment. Tak, tak, to już teraz - nadszedł czas na świąteczne życzenia. Tradycyjnie i mało oryginalnie: wszystkiego dobrego i kilku dni odpoczynku od codziennych obowiązków i monotonnej rzeczywistości. A co do reszty: co kto lubi. Czyli żeby te dni minęły szybko/dłużyły się niesamowicie, przeżywania duchowego/kilku dni wolnych więcej, wielkiego obżarstwa bez liczenia kalorii/dietetycznych potraw, dyngusa bardzo mokrego/całkiem symbolicznego. Niepotrzebne skreślić.
Słowem: wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzących świąt drodzy Blogowicze. Pozdrawiam ciepło.
Dodaj komentarz