Trzeba pić zioła, bo to nie chemia. Ale...
05 kwietnia 2004, 21:07
Z kącika początkującego informatyka: w końcu postanowiłam uśmiercić wszelkie zbędne żyjątka w moim kompie. 1:0 dla mnie i co najważniejsze obyło się bez formatowania. Chociaż system mam tak podziurawiony, że szkoda gadać. Z tym też sobie poradzę, mam nadzieję. Ważne, że z kilkuset zainfekowanych plików na moim wysłużonym sprzęcie nie ma już ani jednego - komp czysty jak łza. I od razu zaczął szybciej działać, co jest akurat bardzo pożądane. To teraz mogę spokojnie przeinstalować system i zacząć na nowo używać outlooka bez obawy, że zainfekuję komuś kompa. Enjoy.
Z kącika muzycznego, a raczej "muzycznego": co to w ogóle jest to całe Jeden Osiem L? Skąd się to wzięło i dlaczego akurat mnie się tym katuje? Młoda dostała na ich punkcie jakiejś obsesji, wciąz każe mi oglądać fotki zrobione na ich koncercie (byli już ponoć dwa razy w naszej małej mieścinie, oczywiście musiała tam być) oraz wyśpiewuje grafomańskie fragmenty tekstów i nuci prymitywne melodyjki. Ja kojarzę tylko kiczowate "Jak zapomnieć Cię" czy jakoś tak - trudno zresztą byłoby tego nie kojarzyć, skoro jakiś czas temu dosłownie wszędzie grano, pokazywano i cytowano ten kawałek. Tak czy inaczej niech to coś idzie tam, skąd przyszło.
Z kącika złamanych serc: bez zmian. I tyle w temacie. Nie chcę psuć sobie - wyjątkowo dobrego dzisiaj - humoru. Ani się rozklejać, bo to mi zepsuje image. Innym razem.
Dodaj komentarz