Teraz lepiej? Jakby z lekka...


Autor: naamah
22 lipca 2003, 00:30
"To przychodzi tak cicho i niespodziewanie."
Dwa dni, a wydają mi się wiecznością. Niech już będzie środa... Inaczej zwariuję. Do reszty.
Tęsknię tak potwornie, brakuje mi wszystkiego, co z nim związane. Dosłownie wszystkiego – do tego stopnia, że czuję ból niemalże fizyczny na myśl o tym. A nie myśleć się nie da – każda związana z nim, nawet niekoniecznie w sposób bezpośredni. Jest po prostu obecny. Zawsze.
"Wydaje mi się, że jesteśmy nierozłączni...
Że to po prostu już się stało i że tak będzie zawsze."

Nie chcę się rozklejać. Nie chcę nocnego oblewania poduszki łzami. Nie chce potem szopki na styl amerykański "co słychać? - jest świetnie!".
"I gdy tak myślę, to tak rozpaczliwie tęsknię za Tobą, że chce mi się płakać. I nie jestem pewien, czy z tego smutku, że tak tęsknię, czy z tej radości, że mogę tęsknić".
22 lipca 2003
Tęsknota jest trudnym doświadczeniem. Znam ją dobrze. Teraz tęsknię za Mamą, ale to najgorszy rodzaj tęsknoty, nieodwracalny, beznadziejny. 3maj się!
22 lipca 2003
jutro sroda. :)
22 lipca 2003
"Płakać z radości, że mogę tęsknić" - najpiękniejsze łzy.
22 lipca 2003
Tęsknotę da się przeboleć, jeśli wiesz napewno, że się skończy:)

Dodaj komentarz