Przedpółnocnie
07 czerwca 2003, 23:49
Jak każdy względnie normalny (to zależy, co rozumie się pod pojęciem „normalności" i czy w ogóle można o tym mówić w moim przypadku ) osobnik miewam dni lepsze i gorsze. Dzisiejszy, a właściwie już prawie wczorajszy można zaliczyć do tych lepszych. Na referendum się nie wybrałam, mimo wyraźnych sugestii mojej mamusi - może jutro, może nie - w zależności od tego, jaki będę miała humor. A że dzień jutrzejszy zapowiada się niewesoło... zresztą jeszcze się zobaczy. Nie raczyłam też zajrzeć do notatek, ponieważ postanowiłam, że ten weekend spędzę bez stresu pod tytułem „nic nie umiesz, nie zdążysz” (w domyśle: „gdybyś zaczęła się wcześniej przygotowywać, zdążyłabyś ze wszystkim... ale ty jak zawsze wszystko na ostatnią chwilę”). W związku z tym czuje się nadzwyczaj dobrze i nie w głowie mi jakieś pseudoproblemy i marudzenie.
Aktualnie oglądam banalny film o wampirach w celu odprężenia się przed pójściem do łóżka i wywołania miłych snów. Zły sposób? Ale skuteczny, naprawdę polecam. Działa niezawodnie.
A w ogóle to zakochałam się :) Blogowo rzecz jasna – wszem i wobec oświadczam, że Moffat jest naprawdę godny uwagi.
Teraz natomiast - wzorem Snoopy'ego: "sens życia polega na tym, żeby iść spać i mieć nadzieję na lepsze jutro" - więc dobranoc.
Dodaj komentarz