No przecież wiadomo było, że mi nie wyjdzie. Kiedy byłam już bliska osiągnięcia pożądanego stanu, zadzwoniła moja mamusia w stanie histerii pod tytułem "to już za tydzień!" . Nie rozumiem... dlaczego ona się tak denerwuje? Rodzice S. są całkiem w porządku, a w zaistniałej sytuacji (chociaż wciąż mam nadzieję, że to nie jest to, na co wszystko wskazuje - ale pewności jeszcze nie mam i jeszcze się wstrzymam z "upewnianiem") byłoby nawet wskazane, by wszyscy się już w końcu poznali. A jaka okazja jest lepsza niż święta, to przecież takie rodzinne dni. Wszystko jest w jak najlepszym porządku i nie ma się co stresować - powiedziała panna K. i poszła rysować kolorowe kwadraty w paincie, by uspokoić skołatane nerwy.
Aha - nie chcieliście tego pięknego wystroju z lalką Barbie (większością głosów, więc sorry), to nie. W takim razie nowego laya nie będzie. Chyba, że ktoś miły i zdolny mi go zrobi. Rzekłam.
(a S. oświadczył, że gif z lalką kojarzył mu się ze zdjęciem na starych nagrobkach. Można i tak)
Dodaj komentarz