Jak było? W porządku. Rozmowy na tematy o których nie mam pojęcia (ale lubię się dowiadywać nowych rzeczy, zwłaszcza jeżeli informacje ich dotyczące wypowiadane są miłym dla ucha męskim głosem), jak i na te, na które zdanie mam od dawna wyrobione i gotowa jestem go bronić niczym lwica swych młodych (i w dalszym ciągu utrzymuję, że hip hop nie jest najambitniejszym stylem muzycznym - a już na pewno nie takim, który mi najbardziej odpowiada). Poza tym śmiałam się naprawdę szczerze, po raz pierwszy od kilku dni – tego mi było trzeba. Ogólnie: miało być fajnie i było, nawet bardzo. I przynajmniej na chwile mogłam zapomnieć o tym, co znaczy "asekuracja". Można to interpretować w dowolny, niekoniecznie właściwy sposób. Ani słowa więcej.
A teraz pędzę na program Kuby Wojewódzkiego - postanowiłam bowiem doskonalić swój cynizm i złośliwość, a pan Kuba pod tym względem najlepiej nadaje się na mojego guru (wspominałam już, że go uwielbiam?). Do zobaczenia.
Dodaj komentarz