Look into my crystal ball, I have got news...


Autor: naamah
11 stycznia 2004, 21:46
To jak utrata dziewictwa. Spotkanie z kimś, kogo dotychczas znało się tylko z netu. Przyznaję się bez bicia, to był mój pierwszy raz. Ale dużo bardziej udany, niż to, co się powszechnie przez wyrażenie "pierwszy raz" pojmuje.
Od początku do końca zupełne szaleństwo. Spontaniczna decyzja, w sumie nieco ponad 220 km to wcale nie jest tak dużo. Tuż przed "godziną zero" pewne obawy co do tego, jak wyglądam i czy na pewno do przyjęcia... no, przynajmniej na tyle, by nie doprowadzić do tego, że rozmówca na mój widok ucieknie z krzykiem. Na szczęście nie uciekł.
Przegadaliśmy sporo czasu i jakoś prawie zupełnie nie czułam skrępowania, a przecież tego (na równi ze zrobieniem z siebie kompletnej idiotki, jak to mam w zwyczaju) najbardziej się obawiałam. Fakt, na początku byłam lekko (może nawet bardziej niż lekko) speszona, ale szybko mi przeszło. Ale to już nie moja zasługa.
A jako że dałam tej osobie adres mojego bloga i mam niemalże 100% pewności, że po dzisiejszym dniu tu zajrzy, to odrobinka prywaty: dzięki T. Było naprawdę fajnie. Chociaż pewien niedosyt pozostał. Ale to nadrobimy, w końcu jesteśmy umówieni.
Szkoda tylko, że S. złośliwie komentuje opowieści o tym spotkaniu i ironizuje, że skoro z takim entuzjazmem o tym mówię, to może za bardzo mi się spodobało. Bez obaw mój drogi Sebastianku. Ty zawsze pozostaniesz dla mnie numerem jeden.
A teraz... kto następny? Zgłaszać się, zgłaszać, szybciutko. Ilość miejsc nieograniczona.
13 stycznia 2004
Co za prowokacja! :-))))))
13 stycznia 2004
ja mam sporo kkaich znajomosci...bylam temu przeciwna, ale gdy raz spr i okazalo sie, z e to tacy sami ludize jak ja, czuja, mysla i placza zmienilam zdanie...mozne poznac naprawde fajnych ludzi i mi udalo sie utrzymac kontakt ze znaczna wiekszoscia...przyjaznimi sie i nieraz cala paczka sie spotykamy przy piwie..teraz np 24 stycznia jade do krakowa..bedzie nas ok 25osob..i bedzie niezla impreza;) to jedzie ze mna?
13 stycznia 2004
hmmmm....tez chce miec pierwszy raz...to bylo dwuznaczne.....:D :D :D....ale ja mam chyba....bagatela......10,000 km......ciesze sie ze miales mile przezycie.....Pozdrawiam....PaPa....Buzka....Puch
evelio
13 stycznia 2004
witaj w gronie znawcow tego ekscytujacego uczucia:) mam juz za soba takie przezycia i dzieki temu, ze jednak zaryzykowalam poznalam wielu wspanialych ludzi. Bo czym byloby nasze zycie bez ryzyka??? nuda!!!
12 stycznia 2004
a właściwie skąd jesteś?;DDD Fajnie fajnie. Cieszę się,że się udało spotkanie, oby takich więcej;D
12 stycznia 2004
Wiem jak to ejst z tymi spotkaniami :) Po pierwszym takim spotkaniu... hmm.. no teraz jesteśmy parą :) Dosyc udaną ;) Pozdrofka
12 stycznia 2004
Ha ha, wię coś takiego rzeczywiście się zdarza! Super!
12 stycznia 2004
Po pierwsze pierwsza to jestem ja, bo mam najbliżej, o! I czuję się urażona, że nie byłam pierwsza, bo to znacznie bliżej niż ponad 200 km. Po drugie mnie by A. nie puścił nawet za miasto pewnie, więc gratuluję wyrozumiałego faceta. Po trzecie w weekend znów będę w B. Oczywiście mam zajęcia od rana do wieczora, ale może chociaż duchem się spotkamy...
12 stycznia 2004
spontaniczna decyzja,200 km,toż to czysta zdrada:) hehe.ja tam na miejscu S.bym chyba z zazdrości pękła(jedna z moich negatywnych cech:))P.S.chciałabym byc taka odwazna jak TY!
12 stycznia 2004
A mogłabym się dowiedzieć? Jak to się idiotki z siebie nie robi. Bo mi to się raczej to nie udaje ;)
A.
12 stycznia 2004
no ja bym sie zglosila ale narazie dalej niz na 50 km od miejca zamieszkania ruszac mi sie nie wolno ;)
samotna_w_tłumie
12 stycznia 2004
Hmm... Znajomosci przez internet i spotkania tego typu sa pewnym ryzykiem... Pozdrawiam:)
12 stycznia 2004
Hm..Kindziu - więc mówisz , że warto?.. Ja byłam dosyć sceptycznie do takich znajomości nastawiona, ale skoro mówisz, że to się sprawdza..:) PS. Dopisuję się do Twojej listy :D
12 stycznia 2004
Jeśli to ma być tak jak pierwszy raz to ja nie chcę, bo szybko skończę (buhahaha, ale śmieszne)
12 stycznia 2004
takie propozycje dajesz, to za niedlugo nie starczy Ci czasu na nic innego:)i juz pewnie skrzynka mailowa zapchana:)zycze wiecej udanych takich spotkan:)
11 stycznia 2004
no nie wiem, nie wiem....jestem dość...ostrożny, ale w przyszłości na pewno tak mi odwali jak tobie i pujde za przykładem! gratuluje odwagi! :) seba.....oj oj.....rozpuszczasz ją . ha ha! :P no narazie- fajnie by było przeżyć coś podobnego ,ale wypadało by mieć jakiś dupo wuz- by w razie czego mieć czym czmychnąć! :)
11 stycznia 2004
no nie wiem, nie wiem....jestem dość...ostrożny, ale w przyszłości na pewno tak mi odwali jak tobie i pujde za przykładem! gratuluje odwagi! :) seba.....oj oj.....rozpuszczasz ją . ha ha! :P no narazie- fajnie by było przeżyć coś podobnego ,ale wypadało by mieć jakiś dupo wuz- by w razie czego mieć czym czmychnąć! :)
BanShee
11 stycznia 2004
kupe ludu znam z neta, ale jeszcze nikogo z bloga :)
11 stycznia 2004
A ja sie nie zgłaszam:D Bo ja za nieśmiała jestem w te klocki:D:D:D Chociaż, gdyby kiedyś, przypadkiem... ech...hahahahaa.
...inna...
11 stycznia 2004
a ja druga :D Cieszę sie, ze miło spędziłas dzionek :-) Nie często sie zdarza, ze tak miłe jest spotkanie z kimś nieznajomym (z własnego doswiadczenia wiem) PoZdRoWka :*
11 stycznia 2004
rebeliantka! będę pierwsza !!! ha!!!

Dodaj komentarz