Live wind, death air... eat the dirt, bought...
09 kwietnia 2003, 21:33
To bardzo komfortowa sytuacja, kiedy wszystko układa się dobrze, idealnie po mojej myśli... żadnych zmartwień, żadnych dołów... ale dziwnie już mnie to nie cieszy, po prostu przyjmuję ten stan... nie tracąc do końca czujności - bo jeśli stracę ją choć na chwilę, zderzenie z rzeczywistością, kiedy już przejdzie mi to zadowolenie i chęć do życia będzie brutalniejsze... nie powinnam się zbytnio przyzwyczajać... So wash your face away with dirt
It don't feel good until it hurts
So take this world and shake it
Come squeeze and suck the day
Come carpe diem baby Chwila zadumy, zerknięcie w okno na zaśnieżoną ulicę... jestem tu, a jednocześnie daleko od tego wszystkiego. Nie w żadnym konkretnym miejscu - po prostu "ponad to". I dobrze mi z tym. Dobrze jest czasem tak po prostu "być".
A pogoda mogłaby sobie w końcu wziąć do serca to, że już od ponad tygodnia mamy kwiecień - miesiąc, w którym powinno być ciepło, zielono i optymistycznie.
radość... nie, nie dzisiaj... nie jutro, ale to nie znaczenia, jutra i tak nie będzie...
Naamah, i nawet to białe gówno nie działa na Ciebie depresyjnie?! Podziwiam i proszę o przesłanie krztynki tej radości.
ja dzisiaj juz te krztynke mam, ale jeszcze wczoraj to wrrrrr!!! dzisiaj przynajmniej slonko swieci!!!!!!
"Dobrze jest czasem tak po prostu być"..Każdy ma swoje zadanie,swoją misję do spełnienia...Czasami takie po prostu bycie jest potrzebne innym...Tobie na pewno pomaga bliskość i "bycie" innych..Stan obojętności zdarza się każdemu z nas. Najważniejsze,żeby umieć co jakiś czas dostrzec radość i piękno dokoła...Czasami wystarczy sie po prostu rozejrzeć..
Cieszę sie, ze już jesteś uśmiechnięta. Oby Cię nie opuścił ten humorek !! CmOk :*
a ja przez to białe mam coraz więcej pesymizmu w sobie.. brrr
Dodaj komentarz