Fakt, zdecydowanie nie lubię przedświątecznych zakupów. Ale nigdy do tej pory nie były one tak czasochłonne i męczące. Na szczęście to już wszystko – kupione, załatwione, dopracowane. Pozostaje mi tylko spakować się we wtorek i już możemy wyruszać. Bez przeszkód. Nawet mamusia się uspokoiła i już nie panikuje... mam nadzieję, że ten stan się utrzyma i nie ucieknie z samochodu. Chociaż na dzień dzisiejszy bardziej prawdopodobne jest to, że ja ucieknę. Razem z prezentami.
Ale to jeszcze nie teraz - teraz bowiem idę zakopać się pod kocem i poczekam na jakiegoś dobrego masażystę. Do zobaczenia niebawem.
Aha, w związku z tym, że mój ulubiony wystrój z kobietą w czerwonej sukience całkiem się rozsypał, będzie ten przejściowy. Zanim czegoś nowego nie wymyślę. Albo wrócę do poprzedniego. Zobaczymy.
Dodaj komentarz