Ruszam. Prosto do paszczy lwa, czyli na rodzinny zjazd familii mojej drugiej połowy. Boję się. Życzcie mi powodzenia. Odezwę się po powrocie, oczywiście jeżeli tylko wrócę cała i w miarę zdrowa. W innym wypadku, siłą rzeczy już raczej nie uzewnętrznię się na tym moim prywatnym kawałku sieci. Ale jestem dobrej myśli. W końcu do tej pory nie taka "teściowa" straszna, jak ją malują.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.
Dodaj komentarz