Cocroaches served with cream
10 maja 2004, 19:02
W zasadzie już się zaczyna. Niedługo notki na mym uroczym bLoGaSkU będą wyglądały mniej więcej tak: "przepraszam bardzo, że ostatnio tak niewiele piszę u siebie i u Was, ale czasu nie mam dosłownie na nic prócz trzymania nosa w książkach i notatkach, codziennie przyswajam sobie kolejną porcję materiału, następnie powtarzam całość, jestem doskonale przygotowana już na dwa tygodnie przed terminem; całuski, cukiereczki, ciasteczka, a w ogóle to fafunie!". Przynajmniej powinny tak wyglądać. A w rzeczywistości będzie jak zwykle: obijanie się przez 90% wolnego czasu, a pełna mobilizacja dopiero w przeddzień, a najchętniej tego samego dnia wczesnym rankiem. Nic nie poradzę na to, że najlepiej i najefektywniej pracuje mi się pod presją - choćbym się starała, akurat tego nie zmienię. Bo i po co, skoro jak do tej pory wyjątkowo dobrze na tym wychodzę?
A tymczasem bawimy się na uczelni w urocze dialogi z cyklu: o co tu to cholery chodzi. Taka nowa tradycja. Konspekt? Jaki konspekt? Wpisy? Jutro? Dobrze, że mi przypomniałeś, przynajmniej przyniosę indeks. Czy zaczęłam pracę? Tak, oczywiście... a jakie są tematy? Wesoło jest.
***
Wszystkim znajomym, którzy w ciągu kilku następnych dni (pisemnie plus być może jeszcze oralnie) będą zdawali maturę, egzaminem dojrzałości zwaną (ale nie dajcie się zwieść pozorom, prawdziwe egzaminy dojrzałości macie jeszcze przed sobą i to wcale nie ma związku z szeroko pojętym szkolnictwem) powodzenia życzę. Będzie dobrze, bo przecież nie ma innej opcji. Trzymam kciuki.
Dodaj komentarz