Be my speed


Autor: naamah
04 września 2003, 21:33
Za kilkanaście dni S. ma pierwszy zjazd - w sumie dziwnie tak zaczynać, od początku, coś innego... ale postanowił. I chyba muszę to uszanować. Zresztą - nie mam innego wyjścia. Tak czy inaczej zapewnia, że będzie dobrze i ja mu wierzę. W końcu nigdy nie powiedział nic, co później okazałoby nieprawdą.
A mówi ostatnio głównie o tym, że wypadałoby w końcu pomyśleć o wakacjach – choćby trwających jeden weekend, bo przez to wszystko jakoś tak umknęły nam te wolne dni. A jeszcze tylko miesiąc dla mnie, dla niego nieco mniej... a planów tyle, że gdybyśmy chcieli zrealizować je wszystkie, potrzebowalibyśmy co najmniej pół roku. Czyli najwidoczniej na planach się skończy. Ale to nic... największe marzenie już się spełniło. Nie zamierzam wymagać od losu zbyt wiele – i tak dał mi już dużo, dał to najważniejsze.
Znów piszę monotematycznie, ale blog - podobnie jak papier – jest cierpliwy. Przejdzie mi. Już teraz bardziej doświadczone znajome straszą mnie, że po jakimś czasie wspólnego mieszkania z facetem minie ta początkowa euforia, wszystko spowszednieje i co więcej – zaczną irytować nawet najdrobniejsze szczegóły, których wcześniej się nawet nie zauważało. Dla świętego spokoju kiwam wtedy głową z kiepsko udawanym zrozumieniem, ale tak naprawdę nie przejmuję się takimi dobrymi radami (może nie powinnam tego pisać, jedna ze znajomych od tych rad czasem odwiedza tego bloga) – co ma być, to będzie, a wiem, ze nie może być źle. Nie teraz, nie z nim.
Uciekam już, by zerknąć na show z - między innymi - panem Maleńczukiem w roli tresowanej małpki. To może być lepsze niż niejedna komedia. Zwłaszcza, kiedy się pamięta jego wcześniejsze poczynania.
11 września 2003
"dajesz mi niespokojne myśli, niepokoje..." to właśnie odpowiedzialnośc za współlokatora naszego zycia... a to ile będzie wspólnych magicznych i pieknych dni zalezy od nas samych i naszych wrodzonych czarodziejskich umiejetności
05 września 2003
"Nie zamierzam wymagać od losu zbyt wiele"? ja też tak mam... uważam, że to błąd...
BanShee
05 września 2003
oglądasz Idola? :)
05 września 2003
i dobrze,że nie wierzysz.Każda miłośc ,każdy związek i każdy człowiek jest inny
05 września 2003
...prawdziwa miłość nigdy nie powszednieje .... nie wierz im ;)....
magna & winiet
05 września 2003
bierz tego z ogolonymi nogami i wpadaj zrobimy mala orgietke... :PPP
04 września 2003
Wierze, ze bedzie Wam sie cudownie ze soba mieszkac - zycze wam tego z calego serca.Realizacji planow (przynajmniej niektorych) rowniez zycze.Dobrej nocki :o)
04 września 2003
To ciekawe zjawisko, też sie z nim spotykam - kobiety, które każdego faceta mają za łachudrę, ale do czasu. Jak która z nich złapie frajera (bo o miłości to tu mówić raczej trudno), to nagle ten jeden jedyny jest inny, najlepszy. Wszyscy pozostałi nadal źli. Ciekawe. Życzę udanego wyjazdu, chociaż na weekend.

Dodaj komentarz