Jeżeli ktoś na cieszącym się nie najlepszą sławą (ponoć, chociaż osobiście nigdy nie zauważyłam nic nadzwyczaj niepokojącego - ale należy wierzyć prasie codziennej) osiedlu w mojej miejscowości zauważył mężczyznę bawiącego się w spidermana i próbującego się przedostać z jednego balkonu na drugi, to... tak, to niestety był mój prywatny mężczyzna. Powodem tej niecodziennej rozrywki była niezwykle skomplikowana konstrukcja jednego z zamków w drzwiach wejściowych - sprawującego się bez zarzutu w większości przypadków, ale jednak... a kiedy już się zatrzaśnie tak na amen, jedynym wyjściem jest otworzenie drzwi od wewnątrz przez podważenie całego mechanizmu... właśnie taka sytuacja miała dzisiaj miejsce. Wymiana zamków. Kolejny punkt do listy spraw do załatwienia w październiku.
Nawiasem mówiąc dobrze, że nie mieszkamy na dziesiątym piętrze. Chociaż przypuszczam, że i wówczas S. uznałby całą sytuacje za niesamowicie zabawną. Natomiast ja wyjątkowo nie widziałam w tym całym zajściu najmniejszego powodu do śmiechu. Tracę poczucie humoru na starość...
A tymczasem bluzeczka odprasowana, spódniczka również, krawat rozważany... przygotowania do dnia jutrzejszego. Życzę powodzenia - zarówno sobie samej, jak i innym studentom, dla których wakacje jak zwykle były za krótkie. Mogłyby potrwać jeszcze przynajmniej ze dwa miesiące. Albo i dłużej.
Jednak czasem marzenia sie spełniają, żeby chociaz jeden dzien zaminic sie w spidermana, lub innego bojatera :D :>
Ojojojoj dobrze ze nie udawal batmana;)
panna-nikt
Dodaj komentarz