An erotic alchemy...
03 kwietnia 2003, 01:12
Ale czy umarłabyś za mnie?
Czy umarłabyś za takiego mnie jakim byłem?" Dziś nastrój mocno erotyczny... pod powiekami on, na ciele niemalże czuję jego dłonie a na szyi jego oddech... a potem otwieram oczy i przypominam sobie, że jego tak naprawdę tu nie ma. A mimo to zamykam oczy na nowo... pozwalając myślom odfrunąć w rejony niedostępne dla innych... nie tym razem...
Opowiem mu o tych wszystkich myślach... jeszcze dziś w nocy, kiedy do snu ułoży mnie swoimi słowami, rozbrzmiewającymi w słuchawce i w mojej głowie... a ja boję się zasnąc, bo wiem, że gdy się obudzę znów będę szukać go obok... a jego tym razem znów nie będzie... to nie jest jedna z tych kilku nocy średnio raz na miesiąc...
"Dotykam twoich ust, palcem dotykam brzegu twoich ust, rysuję je tak, jakby wychodziły spod mojej ręki, jakby po raz pierwszy twoje usta miały się otworzyć i wystarczy, bym zamknęła oczy, aby zamazać to wszystko i zacząć od nowa; za każdym razem tworzę usta, usta, których pragnę, usta wybrane spośród wszystkich, w absolutnej wolności przeze mnie wybrane, aby moja ręka narysowała je na twojej twarzy, a które przez niezrozumiały dla mnie przypadek dokładnie opowiadają Twoim ustom, uśmiechającymi się pod moimi palcami.
Patrzysz na mnie, patrzysz na mnie z bliska, jeszcze bardziej z bliska, oczy powiększają się, zbliżają do siebie, nakładają jedno na drugie, cyklopi patrzą sobie w oczy łącząc oddechy, usta odnajdują się i łagodnie walczą gryząc się w wargi, leciutko opierając języki o zęby, igrają wśród tego terenu, gdzie przelewa się tam i z powrotem powietrze, pachnące starymi perfumami i ciszą. Wtedy twoje ręce zanurzają się w moich włosach, pieszczą powoli głąb moich włosów, podczas gdy całujemy się, jakbyśmy mieli usta pełne kwiatów czy też ryb o szybkich ruchach, o świeżym zapachu.
I jeżeli całujemy się aż do bólu - jest to słodycz, a jeżeli dusimy się w krótkim, gwałtownym, wspólnie schwyconym oddechu - ta sekundowa śmierć jest piękna."
Dodaj komentarz